Szkoła

Sylwetki naszych absolwentów

Poniżej prezentujemu sylwetki naszych absolwentów:

Bartosz Nowakowski

Urodzony w Turku, dobry rocznik ’89. Dziewięć lat kształcił się „przy parku” – najpierw w Szkole Podstawowej nr 2, potem w Gimnazjum nr 2. Uczył się chyba dobrze, bo awansował do Liceum Ogólnokształcącego przy Kościuszki, gdzie zdał maturę – nawet nieźle. Już wtedy przejawiał pozytywny rodzaj nadaktywności – z grupą zapaleńców bawił się amatorsko w kabaret, współpracował z Miejskim Domem Kultury przy organizacji siedmiu edycji Turkowskich Elitarnych Spotkań Kabaretów Oklaskiwanych, pisał również teksty do nieistniejącego już tygodnika „Obserwator”.

Bartek zdecydował się na transfer do Łodzi, aby zostać dyplomowanym żurnalistą. Na Uniwersytecie Łódzkim trochę się zasiedział – skończył dziennikarstwo (licencjat), stosunki międzynarodowe (magisterka) oraz politykę społeczną (licencjat i magisterka). Zdolność współpracy z budzikiem nastawionym na poranne zajęcia połączona z kilkoma dłuższymi wycieczkami do biblioteki zaowocowały stypendiami rektora UŁ, a także Medalem za Chlubne Studia od Wydziału Filologicznego.

W wolnym czasie nie stronił od organizacji studenckich czy kół naukowych, ale przede wszystkim pisał – w łódzkich portalach internetowych i w ogólnopolskich serwisach poświęconych mediom i marketingowi. Dziennikarskie szlify zbierał także w Warszawie na stażach w Polskim Radiu i Telewizji Polsat.

Jeszcze na studiach Bartek otrzymał propozycję pracy jako asystent jednej z łódzkich parlamentarzystek i tak oto spędził trzy lata w szeroko rozumianej administracji publicznej. Po ośmiu latach zostawił Łódź, którą - jak sam mówi -  kocha miłością piękną, acz trudną,
i wrócił w rodzinne strony. Obecnie zajmuje się marketingiem i komunikacją w jednej z firm produkcyjnych. „Po godzinach” stara się pielęgnować swoją dziennikarską pasję.

Chce zawsze wiedzieć, co dzieje się na świecie – tym bliskim i tym nieco dalszym. Interesuje się mediami, polityką, sprawami społecznymi i kulturą. Nie wyobraża sobie dnia bez dobrej kawy, muzyki w słuchawkach i solidnej porcji informacji. Lubi wędrówki po górskich szlakach, angielski humor i niektóre polskie kabarety. Zawsze będzie uważał, że poświęca za mało czasu na ciekawą lekturę czy wyprawy do teatru.

 

 


Karolina Pańczyk

 

Karolina od najmłodszych lat uwielbia rozśmieszać widzów, i jak sama przyznaje - nic innego w życiu nie liczy się tak bardzo - jak ich uśmiech. Już jako uczennica Szkoły Podstawowej nr 1 w Turku, stawiała pierwsze kroki w kierunku kabaretu. To właśnie wtedy odegrała swoją pierwszą komediową rolę, a dziś wraz z innymi artystami, rozbawia warszawiaków. Sercem wciąż pozostaje bliska naszemu miastu i z wielką radością wystąpi dziś, po raz pierwszy na scenie Miejskiego Domu Kultury w Turku wraz ze swoją warszawską grupą improwizacyjną - Przyjezdni!

„Moja przygoda z kabaretem zaczęła się w Szkole Podstawowej nr 1. Tam, w teatrze Szpilka, zagrałam swoją pierwszą komediową rolę i poczułam cudowny smak śmiechu widowni. I tak machina ruszyła – już wiedziałam, że tylko rozśmieszanie innych liczy się w życiu.” - wspominała.

W „Jedynce” poznałam swoich przyszłych kolegów z pierwszego kabaretu – graliśmy wspólnie w spektaklach, ale kabaret nadszedł dopiero w Gimnazjum nr 2. W 2003 roku stworzyliśmy Kabaret Memento Mori. Pierwsze programy graliśmy na szkolnej stołówce otoczeni znajomymi, rodziną i wspaniałą, przeukochaną kadrą nauczycielską! Nasi pedagodzy niesamowicie nas wspierali i pozwalali nam niemal na wszystko – czuliśmy, że wierzą w to, co robimy.

Dzięki takiemu wsparciu i współpracy z Miejskim Domem Kultury mógł powstać pierwszy w Turku festiwal kabaretowy T.E.S.K.O. – Turkowskie Elitarne Spotkania Kabaretów Oklaskiwanych. Festiwal istniał przez 7 lat, podczas których miałam możliwość poznać młodych twórców kabaretowych z całej Polski (z wieloma z nich nadal często spotykamy się przy okazji różnych wydarzeń komediowych), a także uczyć się na warsztatach od najlepszych (np. od Władysława Sikory, który niezmiennie pozostaje moim największym autorytetem w dziedzinie humoru).

Kabaret w Turku miał się świetnie, a widzowie chętnie przychodzili i na Festiwal, i na nasze spektakle. Kabaret Memento Mori z czasem przekształcił się w Kabaret ETC., który powoli pojawiał się na ogólnopolskich festiwalach oraz warsztatach organizowanych przez PAKĘ. Niestety, nadszedł czas studiów i każdy wyjechał do innego miasta – to był koniec Kabaretu.

W Warszawie, podczas studiów, postanowiłam znaleźć kolejną grupę kabaretową. To się udało i przez jakiś czas działałam w Kabarecie W Biegu, z którym zaczęliśmy jeździć na festiwale. Niestety ta grupa również się rozpadła, ale z częścią osób ze składu stworzyliśmy kolejny kabaret – Kabaret Podobny Do Mnie. Kabaret istniał około 4 lata – w tym czasie zdobył wiele nagród na ogólnopolskich konkursach kabaretowych. Niestety, gdy kończą się studia i zaczyna się praca, dorosłe życie, wtedy należy podjąć pewne decyzje i czasem z czegoś zrezygnować. Proza życia dosięgnęła Kabaret Podobny Do Mnie – nastąpiło zakończenie działalności.

Krótko po rozpadzie grupy, dzięki współpracy z Klubem na Hożej w Warszawie, miałam możliwość dołączenia do Grupy Paszkot. W tym kabarecie jestem do dzisiaj. Tworzymy humor abstrakcyjny, groteskowy, z naszymi programami jeździmy po całej Polsce – jesteśmy laureatami Międzynarodowego Kampusu Artystycznego FAMA, w tym roku byliśmy finalistami PAKI (dodatkowo otrzymałam dwie nagrody indywidualne), a także pojawiliśmy się w telewizji z naszą Piosenką Sportową.

Jednocześnie działam w impro kolektywie Przyjezdni – grupie improwizacyjnej, która tworzy spektakle na oczach publiczności, przy czynnym udziale widzów, bez scenariusza. Przyjezdni istnieją od 2014 r., do współtworzenia grupy zaprosiły mnie osoby, które poznałam dawno temu, jeszcze w Liceum, podczas warsztatów kabaretowych na PACE. Jak widać, nigdy nie wiadomo, po jakim czasie coś niespodziewanie dobrego może się przytrafić. Przyjezdni otworzyli mi oczy na improwizację teatralną i komediową - to zupełnie inny sposób grania, tworzenia historii. Tutaj wychodzi się na scenę bez nauczonych kwestii, strach jest ogromny, ale przyjemność jeszcze większa. W improwizacji nieustannie przekraczamy swoje granice i ciągle się uczymy. Cały czas bierzemy udział w warsztatach, lekcjach, treningach, niedawno wróciliśmy z międzynarodowego festiwalu improwizacji w Barcelonie. Trenujemy.

Mieliśmy także okazję zagrać wspólne spektakle z wieloma gwiazdami: Joanną Kołaczkowską, Robertem Górskim, Katarzyną Pakosińską, Wojciechem Tremiszewskim, Katarzyną Piasecką, Arturem Andrusem, Marzeną Rogalską, Mikołajem Cieślakiem.

Dzisiaj zapraszamy do Miejskiego Domu Kultury na „Wielką Interpretację” – spektakl improwizowany, podczas którego wcielimy się w postaci ze znanych obrazów (obrazy wyświetlane są na scenie), a widzowie zadecydują o tym, jak potoczy się historia bohaterów wielkich dzieł.

Zapraszamy do "galerii sztuki", w której wspólnie interpretować będziemy obrazy wielkich malarzy – tych bardziej i mniej znanych. Publiczność wcieli się w rolę ekspertów, których interpretacja stanie się inspiracją do improwizowanej historii postaci z obrazu. Uruchomimy wspólnie statycznych bohaterów wielkich dzieł i poznamy ich losy. Każdy zostanie znawcą sztuki!


 

Makary Górzyński

‹

Magister historii sztuki, absolwent Instytutu Historii Sztuki   Uniwersytetu Warszawskiego, historyk architektury, popularyzator wiedzy o zabytkach. Autor trzytomowego cyklu wydawniczego "Zabytki miasta Turku i powiatu tureckiego", oraz szeregu artykułów  naukowych i popularnonaukowych w prasie specjalistycznej i  regionalnej. Zajmuje się popularyzacją nauk społecznych i turystyki. Prowadzi badania  nad historią architektury XIX wieku i metodologią historii architektury jako nauki społecznej.


Piotr Dzwoniarek

Piotr Dzwoniarek  – zakwalifikował się do etapu centralnego Olimpiady Chemicznej. Ma szerokie zainteresowania. Brał udział w konkursach recytatorskich. Zajmował się też malarstwem japońskim. Interesuje się kaligrafią japońską. Chciałby zostać pracownikiem naukowym.


Adrian Skopiński

Adrian Skopiński, absolwent Gimnazjum nr 2 im. Mikołaja Kopernika, wygrał ogólnopolski konkurs fryzjerski marki Montibello Hair Affair w kategorii Total Look.

Znany z turkowskiej sceny muzycznej uczestnik „Szansy na sukces”, „Mam talent” i wielu innych festiwali zmienił branżę na fryzjerstwo, którym zajmuje się od 5 lat. Teraz doszedł na szczyt. Od roku  pracuje w Akademii Wierzbicki & Schmidt w Poznaniu, u najlepszych fryzjerów w Polsce znanych z programu TTV OSTRE CIĘCIE.

 W sobotę, 10 grudnia 2016 roku,  pokonał konkurentów w finale ogólnopolskiego konkursu fryzjerskiego marki Montibello Hair Affair, który odbył się w łodzi w hotelu Anders. W komisji konkursowej znajdował się jeden z najbardziej znanych projektantów młodego pokolenia JACOB - zwycięzca programu telewizyjnego emitowanego na TVN- PROJECT RUNWAY.

Adrian musiał przysłać swoją pracę w formie fotografii, a później odtworzyć fryzurę przed jury. Oceniane były: fryzura, kolor, makijaż, strój modelki (który sam zaprojektował i wykonał Adrian). Po wielu godzinach stresu na gali finałowej prowadzonej przez Konrado Moreno okazało się, że Adrian Skopiński zajął pierwsze miejsce. 

 


Andrzej Opłatek

Andrzej Opłatek, członek Klubu Jeździeckiego Heaa Turek, w dniu 6 lipca 2013 r. wywalczył na zawodach w Warce tytuł Mistrza Polski Juniorów w skokach przez przeszkody. Jest to kolejny sukces naszego reprezentanta, który w marcu wywalczył już Halowy Puchar Polski Juniorów. Reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Europy Juniorów we włoskim Arezzo. Konno jeździ od o 12 roku życia, jest to jego pasja i miłość.


Dawid Czubak

12 lipca 2014r. Dawid Czubak zdobył złoty medal w wyścigu kolarskim na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży ze startu wspólnego.

Tegoroczny absolwent Gimnazjum nr 2 w Turku uzyskał tym samym tytuł Mistrza Polski Juniorów Młodszych. Zawodnik pokonał na rowerze 100-kilometrową trasę, rywalizując
w czterech rundach. Obecnie Dawid startuje jako reprezentant Kaliskiego Towarzystwa Kolarskiego, który swoją przygodę z kolarstwem rozpoczynał w Turkowskim Towarzystwie Cyklistów. Jest to jego pierwsze indywidualne zwycięstwo, ale młody kolarz ma na swoim koncie liczne osiągnięcia w jeździe parami lub drużynowo – w tym tytuł Mistrza Polski. 


Wojciech Maćczak

Nazywam się Wojciech Maćczak, ukończyłem Gimnazjum nr 2 im. Mikołaja Kopernika w Turku w 2007 roku z tytułem „Absolwent roku”. Następnie kontynuowałem naukę w turkowskim Liceum Ogólnokształcącym w klasie matematyczno-fizycznej, a od 2010 roku studiuję na Politechnice Poznańskiej na kierunku Budownictwo, specjalność Konstrukcje Budowlane i Inżynierskie. W styczniu 2014 roku obroniłem pracę dyplomową, zdobywając tym samym tytuł inżyniera, po czym podjąłem studia II stopnia (magisterskie). Mój kierunek studiów daje możliwość pracy w biurze projektowym oraz na placu budowy. Swoją przyszłość widzę w tym drugim miejscu, dlatego też po zakończeniu nauki planuję podjąć pracę jako inżynier budowy, a po zdobyciu odpowiednich uprawnień – jako kierownik budowy.
Obok studiowania od lat zajmuje się pisaniem o piłce nożnej. W zasadzie startowałem już w gimnazjum, prowadząc wraz z kolegami nieoficjalną stronę Tura Turek, która później została przemianowana na oficjalną witrynę klubu. Zajmowałem się tym do rozpoczęcia studiów, w międzyczasie przez dwa lata pisałem do nieistniejącego już Tygodnika Spraw Lokalnych „Obserwator”. Jako że piłka nożna jest moją wielką pasją, nie zrezygnowałem z pisania o niej po przenosinach do Poznania i od 2011 roku dołączyłem do redakcji prowadzonego przez Polskapresse serwisu Ekstraklasa.net, gdzie zajmuję się głównie Lechem Poznań. Jako dziennikarz tego portalu miałem okazję być na dwóch meczach w ramach Euro 2012 (rozgrywanych w Poznaniu spotkaniach Włochy – Chorwacja oraz Włochy – Irlandia) oraz odbywających się w stolicy Wielkopolski meczach reprezentacji Polski.


Dariusz Maćczak

Po ukończeniu Gimnazjum nr 2 uczęszczałem do Liceum im. Tadeusza Kościuszki w Turku, do klasy humanistycznej. Następnie po zdanej maturze wybrałem się na kognitywistykę, którą studiuję na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza z powodzeniem już drugi rok. Ciekawy kierunek, choć nie dla wszystkich. Aby w pełni wykorzystać to, jakie możliwości daje, należy przyjść na studia z odpowiednim nastawieniem i ciekawością świata naszego umysłu. Poza tym dbam o swoje pasje, nadal interesuję się muzyką, gram na gitarze, jestem członkiem zespołu założonego ze znajomymi jeszcze w czasach gimnazjalnych. Dbam także o kondycję fizyczną, gdyż sport od zawsze był dla mnie rzeczą bardzo ważną.


Kinga Krzyżostaniak

Wywiad z Kingą Krzyżostaniak

- Czy nauczyciele wspierali cię w dążeniu do sukcesów naukowych?

Oczywiście! Powiem więcej: bez nich o żadnych „sukcesach naukowych” (cokolwiek kryje się pod tym pojęciem) nie mogłoby być mowy. Gdyby nie cierpliwi, zawsze gotowi pomóc uczniom i doskonale wykonujący swój zawód nauczyciele, z Gimnazjum nr 2 nie byłoby tak wielu laureatów i finalistów olimpiad przedmiotowych, zwycięzców różnorakich konkursów, turniejów itp., a ponadto szkoła nie chwaliłaby się naprawdę wysokimi wynikami w testach gimnazjalnych czy tytułami w ogólnopolskich rankingach. Zresztą nie jest to jedynie moje zdanie: każdy, ktokolwiek potrzebowałby pomocy, zawsze ją otrzymywał, niezależnie od wyników w nauce, i jestem pewna, że koledzy z gimnazjalnej klasy, którym nauka nie szła zbyt dobrze, potwierdziliby moją opinię. Ja zawsze lubiłam konkursy i wiążącą się z tym rywalizację, dlatego brałam udział w tylu różnorakich zmaganiach, do ilu miałam czas się przygotować, a może nawet w paru więcej. Nigdy jednak nie byłam zostawiana sama sobie – nauczyciele często organizowali dodatkowe kółka dla uczniów, którzy mieli ochotę wystartować w danym konkursie, co zazwyczaj wiązało się z zostawaniem w szkole po zajęciach przez obie strony. Poza tym, jeśli tylko starczyło na to czasu, na lekcjach poza wymaganym materiałem realizowano dodatkowe, zwykle trudniejsze, ale i ciekawsze zagadnienia. W każdym razie, wracając do konkursów: to nauczyciele najczęściej nas o nich informowali i do nich przygotowywali, a z autopsji wiem, że mieli nierzadko w sukcesach uczniów większy udział niż sami nagrodzeni, którzy niektórych nudniejszych wiadomości czy trudniejszych umiejętności nigdy by nie posiedli, gdyby nauczyciele niemal na siłę nie poupychali ich do uczniowskich głów.

- Jakie osiągnięcia zdobyłaś podczas nauki w Gimnazjum nr 2 w Turku?

Przede wszystkim cieszę się z uzyskania tytułu finalisty Wojewódzkiego Konkursu Języka Polskiego. Mogę się również pochwalić wyróżnieniami w konkursach literackich. Miałam także przyjemność wraz z koleżanką z równoległej klasy jechać do Poznania na finał Wielkopolskiego Konkursu Mitologicznego. Ponadto, brałam też udział w olimpiadach wojewódzkich z innych przedmiotów, zebrało się też trochę konkursów rejonowych. Ale za swój największy sukces uważam naprawdę niezłe wyniki w testach gimnazjalnych, co świadczy o tym, że nie trzeba uczyć się w prestiżowych szkołach w dużych miastach, żeby uzyskać świetne wyniki w ogólnopolskich egzaminach.

- Jak się czułaś, zdobywając wiedzę  w naszej szkole?

Miło wspominam zarówno moich kolegów z klasy, jak i naszą wychowawczynię oraz innych nauczycieli. Okres nauki w G2 był naprawdę miło spędzonym czasem. Z klasą dogadywałam się świetnie, z resztą z większością znajomych nadal utrzymuję kontakty. Większości moich kolegów zależało na wynikach w nauce, dlatego uczyliśmy się nieźle, co nie zmienia faktu, że byliśmy dość głośni i nie bezproblemowi. Jednak nauczyciele zawsze umieli nad nami zapanować. Potrafili też zmobilizować nas do nauki. Dzięki nim do obecnej II d, która w zeszłym roku miała najwyższą średnią z klas pierwszych liceum, uczęszcza aż dwanaście osób z mojej gimnazjalnej klasy. Szkoda, że nauka w liceum nie może być tak przyjemna i łatwa jak w poprzedniej szkole…

- W jaki sposób byłaś doceniana przez grono pedagogiczne za swoje wspaniałe wyniki w nauce?

Standardowo - dobrymi ocenami, pochwałami dla rodziców, różnorakimi dyplomami i nagrodami. Często też zdarzało się, że pozwalali mi na swoich lekcjach przygotowywać się na inne konkursy. Nigdy nie wywyższali mnie w stosunku do innych uczniów, mogłam jednak liczyć na drobne „fory” w okresach, w których byłam szczególnie zajęta. Robili wszystko, żebym mogła realizować swoje pasje, bo wiedzieli, że nigdy nie zaniedbałabym nauki.

- Jaki przedmiot był dla ciebie najtrudniejszy, a który najłatwiejszy?

Nie szufladkuję przedmiotów pod względem trudności. W każdym znajdą się tematy, których nie lubiłam, oraz takie, których naukę wspominam z przyjemnością. Zawsze kochałam historię, więc nie ukrywam, że ten przedmiot sprawiał mi najwięcej radości. Nie mogę powiedzieć jednak, że był łatwy, bo nad podręcznikiem z historii spędzałam zazwyczaj zdecydowanie więcej czasu niż nad geografią czy fizyką. Z drugiej strony, matematyka zawsze była trudna, zarówno w gimnazjum, jak i teraz - na rozszerzeniu w liceum. Co nie znaczy, że wolałabym teraz w klasie humanistycznej uczyć się wiedzy o społeczeństwie…

- Jak zachęciłabyś uczniów  do nauki?

Szczerze mówiąc, nie wiem, czy w ogóle bym ich do niej zachęcała. Jestem zwolenniczką zasady, że każdy może robić co chce, ale za ewentualne niepowodzenia może winić tylko siebie. Jeśli ktoś nie chce się uczyć, to niech tego nie robi - ale na zmywaku w Anglii może narzekać tylko na swoje lenistwo i upór. Nauka jest potrzebna, niezależnie od planów na przyszłość, bo nikt przecież nie planuje za dwadzieścia lat być postrzegany jako nieposiadający podstawowej wiedzy ignorant. Jakkolwiek to nie zabrzmi: uczcie się, naprawdę warto! Nie dla satysfakcji innych, tylko dla siebie. Nie ma lepszego uczucia niż to, które towarzyszy ci po otrzymaniu dobrej oceny ze sprawdzianu z przedmiotu, którego nie cierpisz, lub działu, którego nienawidzisz. Ciężką pracą można osiągnąć wszystko.

                                                                                                                          Kinga Krzyżostaniak

 


Martyna Dziamara

Wywiad z Martyną Dziamarą

 A- Cześć czy mogłabym przeprowadzić z Tobą wywiad?

M- Oczywiście chętnie odpowiem na Twoje pytania .

A- Czy nauczyciele wypierali Cię w dążeniu do sukcesów naukowych?

M-Tak,  nauczyciele wspierali mnie w dążeniu do sukcesów naukowych. W każdym  konkursie, w którym brałam udział i zgłosiłam się  z prośbą o pomoc każdy z nich chętnie poświęcał swój czas, aby przekazać mi przydatne materiały oraz pouczyć się ze mną.

A-Jakie osiągnięcia  zdobyłaś podczas nauki w Gimnazjum nr 2 w Turku?

M- Osiągnęłam wiele wysokich miejsc w przeróżnych konkursach takich jak:  Laureat w Wojewódzkim  Konkursie Chemicznym  czy Laureat w  Wojewódzkim  Konkursie  Fizycznym. Bardzo dobrze czułam się w tej dziedzinie konkursów,  gdyż  lubię te przedmioty i jestem zafascynowana karierą oraz odkryciami Marii Skłodowskiej- Curie. 

A-Jak czułaś się zdobywając wiedzę w naszej szkole?

M-Czułam się bardzo dobrze, gdyż miałam świetnych nauczycieli dzięki, którym zdobyłam, potrzebną wiedzę, aby dostać się do  dobrej klasy w liceum oraz można było odczuć atmosferę wręcz jak w domu, gdyż jak miałam jakiś problem mogłam o nim otwarcie rozmawiać nie tylko miedzy przyjaciółmi, lecz  też z  nauczycielami . 

A-W jaki sposób byłaś doceniana przez grono pedagogiczne za swoje wspaniałe wyniki w nauce?

M-Byłam doceniana dostając bardzo dobre oceny z danych przedmiotów, z których miałam konkursy oraz nagrody w postaci książek naukowych.

A-Jaki przedmiot był dla ciebie najtrudniejszy a, który najłatwiejszy?

M-Najciekawszym przedmiotem gimnazjalnym była fizyka prowadzona przez moją ulubioną Panią Aleksandrę Szafarz, a przedmiotem sprawiającym mi  duży problem był język  polski, gdyż jestem umysłem ścisłym.

A-Jak zachęciła byś i uczniów  do nauki?

M-Warto się uczyć, gdyż wiedza zdobyta  w gimnazjum i nie tylko jest przydatna w przyszłym życiu dzięki nauce można zdobyć wiele nagród takich jak stypendium, książki naukowe ora można sobie wyrobić  dobra opinie o sobie w gronie nauczycieli jak i przyjaciół .

A-Dziękuje ,że zgodziłaś się przyjść i podzieli się wrażeniami o naszej szkole.

M-Miło i było spędzi z Tobą czas to do zobaczenia!

Martyna Dziamara